Rubinowe gody Krzysztofa Kędziory to opowieść o małżeństwie, o miłości, o zmieniającym się świecie… Grażyna i Marian obchodzą czterdziestą rocznicę małżeństwa, czyli rubinowe gody właśnie. Córka w prezencie funduje im weekend w luksusowym hotelu. A oni w tych luksusach nie są w stanie zorientować się w superrozwiniętej technologii – nie wiedzą, jak włączyć światło, otworzyć drzwi... Problemy z technologią para ma, ale poza tym są pogodnymi, dobrymi ludźmi, choć nieco różnymi. Ona jest pełna werwy, pełna chęci zbadania owego niezwykłego dla rubinowej pary świata, on to przeciętny Polak, który woli gazetę, piwko, telewizornię, ale oboje gdzieś w środku pełni uczuć, oddania, miłości. I pokazują nam, że miłość się nie starzeje…
Ale nie tylko o miłość w sztuce chodzi - Rubinowe gody to także kpiąca opowieść o polityce i politykach. Przedstawiciel tej klasy (czy kasty?) objawia się nagle… Bardzo nagle i bardzo dziwnie. Jego pojawienie to otwarcie kolejnej opowieści – o wartościach, jakie na co dzień spotykamy. Nie tylko w teatrze i nie w teatrze przede wszystkim. Obie te opowieści – o miłości i o polityce – spaja Danny, boy hotelowy. Ale czy Danny to tylko boy?